Za dużo już czasu marihuana uważana jest za zło, które zamienia mózg w papkę i powoduje ataki szaleństwa. Tymczasem nowoczesny konsument marihuany jest gotów do przejęcia władzy nad światem.
Stereotypowy obraz palacza marihuany, któremu nic się nie chce, “jeździ na desce i pali jointy” jest powszechny, jednak jest to spora grupa społeczna normalnie funkcjonująca w społeczeństwie. Odkąd marihuana jest powszechnie dostępna, coraz więcej osób sięga po jointa. Od nauczyciela do maklera na Wall Street w Nowym Jorku. Ludzie z całego świata postrzegają konopie jako ważny aspekt własnej egzystencji. I wydaje się, że jest im z tym dobrze.
Nie jesteśmy już leniwymi, znudzonymi i głodnymi hipisami. No, głodni to może trochę jesteśmy. Ale marihuana staje się coraz bardziej akceptowalna społecznie odkąd dziesiątki badań potwierdzają jej niską szkodliwość. Dokładnie jest ona 114 razy mniej niebezpieczna niż alkohol, który można kupić praktycznie wszędzie.
Wierzymy w to, że już niedługo wszyscy będą mogli legalnie zapalić jointa, i świat zmieni się na lepszy. A tymczasem obalimy kilka mitów:
1. Palacze marihuany mają mały zasób słownictwa
W immanentnej konstatacji rozstrzygnięć trans-figuralnych, przemiana kwantyfikowanych wartości zmiennych alfa dąży w kierunku nieostrych granic funkcji nieskończonych, gdzie iloraz możliwości ekscentrycznych odniesień N wymiarowych ogranicza nieoznaczony czynnik entropii, mający tendencje korygujące. Zależności mantryczno matematyczne wyprzedzają wszelkie prekognitywne intuicje, otwierając nowe sfery egzystencjalne, dlatego należy wziąć pod uwagę oniryczne współrzędne relacji zanikających w przestrzeni meta-socjologicznej, gdzie chroniczne uprzedzenia ograniczają całkowite spełnienie.
2. Jesteśmy leniwi
Jesteśmy leniwi ale tylko z dekryminalizacją lub legalizacją trawki. Miliony kobiet i mężczyzn, którzy palą jointy przecież mają legalną pracę, a joint jest tylko dodatkiem.
3. Nosimy koszule w psychodeliczne wzorki
Obecnie różne grupy społeczne korzystają z uroków trawki. Z pewnością znajdzie się nie jeden hipis w hawajskiej koszuli, ale znajdzie się również businessman w garniturze za 10000zł.
4. 420 znaczy chodźmy zajarać
Dobra, wciąż palimy o 4:20, ale wiemy też, że liczba ta jest symbolem ruchu, którego starania doprowadzą do pełnej legalizacji.
5. Znamy się z dilerami
Jak ich nie znać, skoro kraj nie chce dać legalnego dostępu i tylko oni mogą mieć świeżą gandzię. Spotykanie się z dilerami w mrocznych zaułkach odejdzie w niepamięć, kiedy będziemy mieli dostęp do sklepów z marihuaną do użytku rekreacyjnego.
6. Mamy złą postawę
Nie każdy dzieciak, który siedzi jakby plecy miał złamane w pół jest nałogowym palaczem jointów. Nowoczesny konsument chodzi wyprostowany. Pamiętaj.
7. Jesteśmy w stanie ciągłego zamyślenia
Palacze nie tylko wędrują na bosaka po ulicach wpatrując się w niebo i pytając o sens życia. Owszem dużo myślimy, ale wiemy, że to po prostu sprawia, że jesteśmy mądrzejsi.
8. Nie zajmujemy się pierdołami, bo jesteśmy zjarani
Sławny Afroman śpiewał kiedyś “Miałem zamiar iść do klasy, zanim się zjarałem”. Fakt, że rzeczy mało ważne wydają się być jeszcze mniej ważne, ale to nie sprawia, że nie zajmujemy się niczym.
9. Mamy paranoje
Gdyby marihuana była legalna, nie trzeba by było obracać się za siebie i podejrzenie spoglądać na każdego Opla Astrę czy Kie Ceed. Gdybyśmy mogli palić gdziekolwiek, nie musielibyśmy się martwić czy nie wylądujemy na dołku.
10. Jesteśmy niewolnikami gastro fazy
Ok, z tym argumentem nic nie zrobimy,bo jest nie do obalenia. Ale nie ma co narzekać. Na gastro fazie jedzenie smakuje jeszcze lepiej!
11. Mamy słabą pamięć
Problemy z pamięcią krótkotrwałą i koncentracją mają tylko ci, którzy palą marihuanę w ilościach hurtowych. Jednak nawet u nich, wszystko wróci do normy po trzech miesiącach abstynencji.
Szare komórki niszczone są akurat przez picie alkoholu. Spożywając różnego rodzaju trunki sprawiamy, że nasze czerwone krwinki, które transportują tlen do naszego mózgu zaczynają świrować. W skutek czego powstają zatory, ponieważ drogi, którymi poruszają się czerwone krwinki są wąskie i w normalnym środowisku podróżują one jedna za drugą, natomiast pod wpływem alkoholu zaczynają się przepychać. Nasz mózg nie dostaje wystarczającej ilości tlenu potrzebnego szarym komórkom do prawidłowego funkcjonowania. Dlatego też nasz organizm próbuje pozbyć się martwych organizmów poprzez wytworzenie dużego ciśnienia, które ma za zadanie dosłownie wypchać szare komórki prosto do pęcherza. Towarzyszy nam przy tym ból głowy znany powszechnie jako “kac”. Idąc do łazienki nawet podczas imprezy, będąc w stanie “mocnej fazy” wysikujemy swój mózg… Taka ciekawostka do przypomnienia sobie przy następnym sikaniu pod płotem czy u kumpla w kiblu.