Ostatnie Australijskie badania znalazły powiązanie między nadmiernym piciem alkoholu, a używaniem marihuany.
Chociaż nie jest to zaskoczeniem dla nikogo, kto wie coś o imprezowaniu, ale badanie to tworzy ważne oparcie dla wysiłków legalizacyjnych, które muszą udowodnić, że legalna marihuana do celów rekreacyjnych nie wpłynie negatywnie na zdrowie publiczne. Co więcej, konopie redukują szkody wyrządzone dla zdrowia publicznego przez alkohol.
Badania w internecie w których wzięło udział 1994 Australijczyków w wieku 18-30 lat, którzy pili alkohol w ciągu ostatniego roku, i podzielono ich na trzy grupy: do pierwszej zaliczali się ci którzy w przeciągu ostatniego roku używali ecstasy, do drugiej użytkownicy konopi (ale nie ecstasy), oraz grupa która piła tylko alkohol. Następnie zapytano ich, czy uczestnicy wypili pięć drinków lub więcej (definicja pijaństwa) w ostatnią sobotnią noc, i czy używali oni jakiś stymulantów (ecstasy, kokaina, amfetamina lub metamfetamina) lub konopi tej samej nocy.
Okazało się, że ci którzy pili alkohol i używali stymulantów pili więcej niż ci, którzy wzięli “tylko” ekstazy. Ci którzy wzięli ekstazy i palili marihuanę pili mniej, a użytkownicy marihuany pili jeszcze mniej.
To dowodzi związku między między stymulantami i pijaństwem, ale udowadnia, że używanie marihuany redukuje konsumpcje alkoholu. Naukowcy uważają, że osoby które piją i palą marihuanę tej samej nocy, piją mniej, niż ich towarzysze którzy tylko piją.
Przemysł alkoholowy pewnie się nie ucieszył z tych badań, z których wynika, że legalna trawka zaszkodzi ich sprzedaży, i jest to oczywiste. Prawodawcy nadal uważają, że marihuana jest niebezpieczna, i trzeba im pokazać, że jest ona niegroźna, i zmniejsza szkody wyrządzone przez legalnie istniejący problem zdrowia publicznego.
