Spis treści ▼
W marcu 1973 roku, za zamkniętymi drzwiami Białego Domu, Richard Nixon, prezydent Stanów Zjednoczonych i twórca jednej z najbardziej kontrowersyjnych kampanii w historii – „wojny z narkotykami” – wypowiedział słowa, które po latach wstrząsną społecznością. „Nie znam się na marihuanie,” przyznał, zanim dodał coś, czego nikt nie mógłby się spodziewać po człowieku, który popchnął USA w stronę surowych represji wobec użytkowników narkotyków. „Ale wiem, że nie jest szczególnie niebezpieczna.”
To jedno zdanie, wydobyte z zakamarków nagrania, może zmienić sposób, w jaki patrzymy na dekady polityki antynarkotykowej – polityki, która naznaczyła całe pokolenia, prowadząc do masowych aresztowań i stygmatyzacji milionów ludzi. Nixon, człowiek, który przedstawił marihuanę jako jednego z głównych wrogów państwa, w rzeczywistości wiedział, że nie stanowi ona wielkiego zagrożenia. A jednak, zamiast zmienić kurs, podtrzymywał narrację o niebezpieczeństwie.
Wojna z narkotykami – wrogiem publicznym numer jeden
W czerwcu 1971 roku, podczas konferencji prasowej, Nixon ogłosił, że nadużywanie narkotyków stało się „wrogiem publicznym numer jeden”. Z tym zdaniem rozpoczyna się nowa era w historii Stanów Zjednoczonych – era bezwzględnej walki z narkotykami, która miała na celu nie tylko przeciwdziałanie uzależnieniom, ale także wzmocnienie władzy rządu nad społeczeństwem. Nixon stworzył twardą politykę, w ramach której marihuana została zaklasyfikowana jako substancja z Grupy I (Schedule I), co oznaczało, że ma wysoki potencjał nadużycia i nie ma uznanej wartości medycznej.
Jednak już rok później prezydent otrzymał raport od własnej komisji, tzw. Shafer Commission, która miała zająć się kwestią marihuany. Ku zdumieniu wielu, komisja zaleciła dekriminalizację marihuany, uznając, że jej używanie nie jest tak szkodliwe, jak początkowo zakładano. W raporcie napisano, że kryminalizacja użytkowników marihuany jest „zbyt surowa” i nieadekwatna do potencjalnych szkód, jakie może wyrządzić.
Jak zareagował Nixon? Zignorował zalecenia, kontynuując swoje twarde stanowisko. Jednak nowo odkryte nagrania z 1973 roku pokazują, że w jego sercu kryła się sprzeczność. Przyznał bowiem, że „nie ma problemu” z przeglądem i zmianą kar za marihuanę, uznając 30-letni wyrok w sprawie związanej z marihuaną za „śmieszny”. Ale dlaczego nie zdecydował się na reformę?
Nowe światło na prywatne poglądy Nixona
To, co najbardziej intryguje w tym nagraniu, to nie tylko same słowa Nixona, ale także kontekst, w jakim zostały wypowiedziane. Nixon, pomimo swojej reputacji jako „wojownika z narkotykami”, w prywatnych rozmowach wydawał się mniej radykalny. Jego stwierdzenie, że marihuana „nie jest szczególnie niebezpieczna”, stawia pod znakiem zapytania całą politykę jego administracji. Co więcej, wyraził przekonanie, że kary za marihuanę powinny być proporcjonalne do przestępstwa, krytykując surowość niektórych wyroków.
A jednak, mimo tych prywatnych wątpliwości, Nixon publicznie podtrzymywał narrację o konieczności walki z narkotykami. Dlaczego? Część odpowiedzi możemy znaleźć w późniejszych wyznaniach Johna Ehrlichmana, doradcy Nixona, który w 1994 roku przyznał, że polityka antynarkotykowa była w dużej mierze polityczną zagrywką. „Chodziło o to, żeby zdyskredytować antywojenną lewicę i czarnoskórych,” mówił Ehrlichman, zdradzając, że narkotyki były narzędziem do marginalizacji tych grup. Twierdzenie, że marihuana była niebezpieczna, miało na celu legitymizację surowych działań wobec tych, którzy sprzeciwiali się rządowi.
Przegląd współczesnej debaty
Odkrycie tego nagrania pojawia się w kluczowym momencie dla współczesnej debaty o marihuanie w Stanach Zjednoczonych. Departament Zdrowia i Usług Społecznych USA w 2023 roku zalecił przeniesienie marihuany do Grupy III (Schedule III), co oznaczałoby jej niższą klasyfikację pod względem ryzyka nadużycia i większe uznanie jej potencjalnych korzyści medycznych. Mimo to DEA, federalna agencja ds. narkotyków, wyraziła pewne wątpliwości i zaplanowała przesłuchania publiczne na grudzień 2024 roku.
Nixon, który kiedyś miał decydujący głos w sprawie klasyfikacji marihuany, dziś, z perspektywy nowo odkrytych nagrań, wydaje się postacią pełną sprzeczności. Jego wyznania mogą wywrzeć wpływ na to, jak przyszłe pokolenia będą patrzeć na tę część historii Stanów Zjednoczonych – historii, która ukształtowała nie tylko politykę narkotykową, ale także społeczne podziały w kraju.
Polityczna gra Nixona
Dlaczego więc Nixon kontynuował twardą politykę wobec marihuany, mimo że prywatnie uważał ją za „nie szczególnie niebezpieczną”? Odpowiedź, jak się okazuje, leży głęboko zakorzeniona w polityce. Dla Nixona narkotyki były wygodnym narzędziem do osiągnięcia politycznych celów. John Ehrlichman nie pozostawia wątpliwości: walka z narkotykami była taktyką polityczną, mającą na celu osłabienie opozycji, zwłaszcza ruchów antywojennych i czarnoskórych społeczności.
„Wiedzieliśmy, że nie możemy zrobić nielegalnym sprzeciwiania się wojnie lub bycia czarnoskórym, ale mogliśmy skojarzyć hippisów z marihuaną, a czarnoskórych z heroiną, a następnie ostro kryminalizować oba te zjawiska,” przyznał Ehrlichman. W ten sposób Nixon mógł skutecznie atakować grupy, które postrzegał jako zagrożenie, jednocześnie maskując swoje działania jako walkę o zdrowie publiczne.
Wpływ na współczesne ruchy prolegalizacyjne
Dla współczesnych ruchów prolegalizacyjnych, nagrania te są jak paliwo. Oto prezydent, który w oczach wielu był symbolem surowości i represji, przyznaje, że marihuana nie była tak groźna, jak twierdził. To dowód na to, że narracja o „niebezpiecznej marihuanie” była od początku zmanipulowana.
Odkrycie nagrań Nixona otwiera nowe pole do debaty. Czy jego prywatne wątpliwości powinny wpłynąć na to, jak patrzymy na współczesną politykę narkotykową? Czy można kontynuować kryminalizację substancji, która według jednego z jej największych przeciwników nie jest aż tak groźna?
Nagrania Richarda Nixona z 1973 roku rzucają nowe światło na „wojnę z narkotykami”. Pokazują, że nawet jej architekt wiedział, że marihuana nie jest szczególnie niebezpieczna. Mimo to, polityczne interesy przeważyły nad zdrowym rozsądkiem i naukowymi dowodami, a decyzje podjęte przez administrację Nixona mają swoje konsekwencje do dziś. Współczesne ruchy prolegalizacyjne mogą wykorzystać te odkrycia, by podważyć status quo i promować reformy polityki narkotykowej, które wreszcie oddzielą politykę od manipulacji.