Na Krakowskim rynku co 20 metrów stoją meleksy którymi turyści jeżdżą na przejażdżki po mieście słuchając historycznych opowiadań z audiobooków. Jednak to, co wydarzyło się w środę 24 ego września, obcokrajowcy którzy skorzystali z usług meleksa na pewno zapamiętają na długo. Kierowca miał jak co dzień, wykonać trasę i wrócić na wyznaczone miejsce, jednak jak się później okazało, przejażdżka była niecodzienna.

Kierowca meleksa jechał ulicą Basztową, co chwilę zwalniając i przyśpieszając i jeżdżąc od lewej do prawej. Na jego nieszczęście strażnicy miejscy, którzy to zauważyli, podjęli interwencję, i jak się okazało kierowca nie miał przy sobie prawa jazdy ani żadnych dokumentów które mogłyby potwierdzić jego tożsamość.

Kierowca meleksa był trzeźwy, ale po wykonaniu testu na obecność narkotyków, wykazał on pozytywny wynik. Jak się później okazało, kierowca był pod wpływem marihuany – poinformował rzecznik krakowskiej straży miejskiej – Marek Anioł.

Nie mamy informacji, czy kierowca palił marihuanę przed rozpoczęciem pracy, czy może palił on tydzień wcześniej. Niestety testery które są do dyspozycji dla straży miejskiej, wykrywają tylko THC-OOH, czyli metabolit THC który jest wydzielany jeszcze przez kilka dni po paleniu marihuany. Tester mógłby nic nie wykryć, gdyby kierowca palił 30min przed wykonaniem testu, ponieważ wątroba jeszcze nie zaczęłaby rozkładać THC.

Fot. lovekrakow.pl