Istnieje wiele dowodów, że spożywanie alkoholu jest znacznie bardziej niebezpieczne niż używanie konopi indyjskich. Marihuany nie można przedawkować i nie spowoduje ona bezpośredniej śmierci. Z drugiej strony, alkohol jest bardziej uzależniający i może zwiększyć ryzyko uszkodzenia ciała, jest związany z powstawaniem nowotworów i uszkodzeniami mózgu. Koszty zdrowotne związane z używaniem alkoholu są osiem razy większe, niż w przypadku używania konopi indyjskich.
Ale badania opublikowane przez Clinical Psychological Science wykazały, że intensywne używanie marihuany w życiu człowieka jest podobne do nadużywania alkoholu – a w niektórych przypadkach jest jeszcze gorzej.
Chociaż używanie marihuany nie może prowadzić do takich samych skutków fizycznych co używanie alkoholu, to międzynarodowy zespół epidemiologów i psychologów odkrył, że nadal wpływa to na osobiste i zawodowe życie użytkownika konopi.
Okazało się, że gdy użytkownicy palili marihuanę cztery lub więcej dni w tygodni, kończyli na nisko płatnych pracach, lub byli nisko wykwalifikowanymi pracownikami, a to prowadziło do “aspołecznych zachowań w miejscu pracy”, takich jak kłamstwa w celu zdobycia pracy.
Nadużywanie marihuany w domu, “często było powiązane z nadużyciami fizycznymi i emocjonalnymi na partnerze użytkownika.”
Efekty te są podobne do występujących u osób nadużywających alkoholu – z wyjątkiem, że użytkownicy konopi mieli większe trudności finansowe. Im dłużej nadużywali oni marihuany, tym jakość ich życia się pogarszała.
Chociaż wyniki te “nie wspierają argumentów za lub przeciw legalizacji marihuany,” – według Magdaleny Cerda, epidemiolog w programie badawczym w UC Davis Violence Prevention Research Program, która prowadziła badania. “To dowodzi, że marihuana nie była bezpieczna dla długoterminowych i częstych użytkowników obserwowanych w naszych badaniach.”
Zespół badawczy obejmował lekarzy z UC Davis, Duke University, Arizona State University, Kings College London i University of Otago w Nowej Zelandii. Przebadali oni około tysiąca dzieci urodzonych w latach 1972 i 1973 w Dunedin, w Nowej Zelandii, a następnie powtarzano badania co 2-6 lat. Informacje zostały zaczerpnięte z kwestionariuszy, a także z ratingów kredytowych, akt sądowych i rejestrów rządowych.
Spośród badanych, 18% zostało uznanych jako mocno uzależnionych od marihuany. 140 spośród 1000 badanych zostało sklasyfikowanych jako zwykli użytkownicy konopi, którzy używają jej przynajmniej raz w roku.
“Alkohol jest jednak większym problemem, niż konopie indyjskie, ponieważ spożywanie alkoholu jest bardziej rozpowszechnione, niż używanie konopi,” powiedziała Magdalena Cerda w komunikacie prasowym.
“Ale kiedy legalizacja marihuany rozprzestrzenia się na cały świat, ciężar ekonomiczny i społeczny stwarzany przez regularnych użytkowników marihuany może wzrosnąć.”
Chociaż wyniki badań są godne zapamiętania, to należy zauważyć, że postawa Nowej Zelandii wobec marihuany znacznie różni się od podejścia na przykład Stanów Zjednoczonych, gdzie przeprowadzanych jest wiele tego typu badań. W Nowej Zelandii od 1975 roku, posiadanie jakiejkolwiek ilości narkotyków jest nielegalne. Zaopatrywanie i rozprowadzanie marihuany zagrożona jest karą pozbawienia wolności nawet na 14 lat, natomiast uprawa marihuany zagrożona jest karą od dwóch do siedmiu lat więzienia. Mimo to, marihuana jest najbardziej powszechnie stosowaną nielegalną używką w kraju.
