Prezydent Obama często ma do czynienia z młodymi Amerykanami, którzy drążą temat legalizacji marihuany. Zazwyczaj traktuje ich z entuzjazmem bo sam palił w latach młodości i wie, że gdyby wtedy został aresztowany za posiadanie marihuany, to dziś nie byłby jednym z najważniejszych polityków na świecie.
Barack Obama twierdzi, że młodzi wybory zbytnio dbają o temat legalizacji. Niedawny wywiad ujawnił, że marihuana jest najczęstszym pytaniem jakie pada od czytelników w stronę Barack’a Obamy.
“To nie powinno być największym priorytetem młodzieży. Rozumiem, że może być to ważne dla młodych ludzi. Ale należy też myśleć o zmianach klimatu, gospodarki, pracy, wojnie i pokoju”, powiedzieł prezydent USA.
“Przykro mi, ale gdybyś zalegalizował marihuanę, mogłoby to być uznawane za największą zasługę podczas Twojej kadencji“, powiedział reporter.
“Chciałbym oddzielić kwestię legalizacji marihuany od zachęcania do jej stosowania“, powiedział Obama. “Nie ma wątpliwości, że nasz wymiar sprawiedliwości jest skierowany na rozprawienie się z nieszkodliwymi palaczami. Państwo wydaje na to ogromne pieniądze.”
Wydaje się, że prezydent Stanów Zjednoczonych widzi nadzieję na horyzoncie tej skomplikowanej sprawy.
Aktualnie USA w dalszym ciągu wydaje miliardy dolarów na egzekwowanie prawa, które zakazuje korzystania z marihuany, a mimo to czarny rynek nadal jest kontrolowany przez kartele narkotykowe i gangi, które używają przemocy, aby chronić swoje zyski.
Waszyngton i Kolorado wyeliminowało z rynku kartele i gangi legalizując marihuanę. Po co kupować od dilera skoro można iść do sklepu i mieć pewność co się kupuje? Ten tok rozumowania powinni mieć nasi politycy.
